Jak związki wpływają na nasze zdrowie?
Osobiste granice – czy znasz własne?
W relacjach międzyludzkich wyróżniamy granice fizyczne i psychologiczne. Te pierwsze wiążą się z naszym ciałem i tym na ile blisko dopuszczamy do siebie inne osoby. W jakiej odległości czujemy się komfortowo, pozostając w kontakcie z drugim człowiekiem. Mówiąc o związku partnerskim mówimy o dystansie intymnym, czyli zarezerwowanym dla osób nam najbliższych.
Granice psychologiczne odczuwamy w naszym świecie wewnętrznych przeżyć. W sytuacji ich naruszania zaczynamy odczuwać różne stany emocjonalne, jak np. złość, lęk czy zdziwienie.
Granice te zostały ukształtowane w kontakcie z ludźmi, z którymi pozostawaliśmy w ważnych relacjach. W dzieciństwie byli to nasi opiekunowie. Jeśli mieliśmy szczęście i dorastaliśmy wśród ludzi stawiających jasne granice i szanujących granice innych, my również nie będziemy mieli z tym problemu. Zdrowa granica w relacji powinna mieć charakter elastyczny. Jesteśmy bowiem istotami społecznymi i relacyjnymi i musimy dokonywać wymiany z innymi ludźmi. Przedmiotem tej wymiany są emocje, myśli, przekonania, doświadczenie, wsparcie i pomoc. Usztywnienie granic może spowodować samotność, izolację, brak intymnego kontaktu w relacji. Natomiast granica zbyt luźna skutkuje brakiem poczucia bezpieczeństwa, a czasem nieświadomym przyzwoleniem na przekraczanie granic, co może prowadzić do narażenia nas na przemoc. Nieadekwatne granice mogą być wynikiem przeżytej traumy. Może być też tak, że nasi opiekunowie sami mieli zaburzone granice i w związku z tym, my również mamy z tym problem albo podświadomie wchodzimy w relacje z osobami, które mają trudności w obszarze stawiania granic.
Niezwykle ważnym krokiem jest poznanie samego siebie w tym aspekcie. Ważnym znakiem, że mój partner czy inna bliska mi osoba przekracza moją granicę jest odczuwany dyskomfort. Nie bagatelizujmy sygnałów naszego wnętrza! Jeśli nie będziemy szanowali własnych granic z pewnością inni będą przekraczali je znacznie częściej.
Granice można okazywać werbalnie, poprzez klarowny komunikat, że coś nam się nie podoba, że coś nas zabolało, że nie życzymy sobie pewnych rodzajów zachowań. Można także sięgać po środki niewerbalne – postawę ciała, ton głosu czy mimikę twarzy. Pracujmy nad tym, aby oba kanały komunikacji były spójne, czyli nasze werbalne „nie” szło w parze z postawą ciała. W przeciwnym wypadku nasz komunikat ulegnie osłabieniu, a partner, będący jego odbiorcą otrzyma sprzeczne sygnały.
Jeśli nasza postawa komunikacyjna w relacji jest postawą bierną – w przypadku różnicy zdań bądź nieporozumień mamy skłonność do wycofywania się, nie podejmowania polemiki, rezygnujemy w ten sposób z możliwości przedstawienia swojego punktu widzenia. W naszych emocjach może w związku z tym pojawić się niepokój, poczucie bezradności czy zniechęcenie. Jeśli dodatkowo pozostajemy w związku z osobą mającą skłonność do przekraczania granic, stosującą agresywny typ przekazu – narzucającą własne zdanie i mającą trudności w wysłuchaniu drugiej strony może także pojawić się w nas gniew czy irytacja. Takie sytuacje zdecydowanie nie sprzyjają konstruktywnemu komunikowaniu się oraz właściwemu rozwiązywaniu nieporozumień. Brakuje nam uczucia satysfakcji, płynącego z wypowiedzenia własnego zdania i poczucia dogłębnej analizy sytuacji w duchu wzajemnego szacunku. Nieumiejętność przyjmowania postawy asertywnej w relacji może być źródłem wielu sytuacji stresowych, które z czasem stają się powszechne, a ich skutki długotrwałe. Przy okazji pamiętajmy, że przyjmowania postawy asertywnej, bez naruszania granic drugiej osoby możemy się nauczyć!

Psychosomatyka – trudne słowo, prosta zależność
Problem stresu dotyczy każdego z nas. To reakcja organizmu na wydarzenia, które zakłócają jego równowagę, obciążają ją bądź przekraczają zdolności poradzenia sobie. Te uznane za niepożądane wydarzenia określamy mianem stresorów. Mogą mieć one źródła fizyczne (hałas, katastrofa naturalna, zamach terrorystyczny) lub społeczne (utrata pracy, poród, problemy rodzinne czy strata bliskiej osoby). Pod względem siły oddziaływania wyróżniamy stresory słabsze, typu spóźnienie do pracy, czy konflikt z partnerem, stresory poważne, jak duże zmiany życiowe, typu małżeństwo czy urodzenie dziecka, skończywszy na stresorach dramatycznych, mających oddziaływanie na całe grupy ludzi, np. wojna. Niezależnie od ciężaru każdy z nich może stanowić obciążenie dla człowieka tak poprzez swoją powszechność, jak i ekstremalność.
O związkach kondycji cielesnej z ludzką psychiką lekarze wiedzieli już w czasach Hipokratesa. Zygmunt Freud głosił, że nieuświadomione myśli i uczucia mogą zostać zamienione w objaw fizyczny, czyli somatyczny. Rozpoczęte w XX w. badania zdecydowanie potwierdziły, że połączenie pewnych predyspozycji fizjologicznych, jak np. słabość konkretnego narządu i długotrwały stres skutkują powstawaniem zaburzenia psychosomatycznego. Na tej podstawie łatwo możemy dojść do konkluzji, że w powstawaniu różnych dolegliwości uczestniczą tak czynniki biologiczne, jak i psychologiczne i społeczne.
Wiadomo już, że stres, którego doświadczamy każdego dnia jest bardzo istotnym czynnikiem zachorowań. Ocenia się, że aż 90% chorób ma podłoże stresogenne.
Częściami ciała, które najczęściej ulegają zaburzeniom psychosomatycznym są: układ pokarmowy (wrzody żołądka, jelito wrażliwe), układ oddechowy (astma), układ sercowo-naczyniowy (nadciśnienie). Stres wpływa również na układ odpornościowy, zwiększając narażenie na zakażenie bakteryjne lub wirusowe, a nawet na rozwój komórek rakowych. Osoby żyjące w przewlekłym stresie i słabo sobie z nim radzące częściej też zapadają na choroby zakaźne.
Również stan naszej skóry jest częstokroć wyrazem tego, co tkwi w naszej psychice. Powiązań między skórą a psychiką jest wiele, co wynika z właściwości skóry – jej widoczności dla otoczenia, zdolności wyrażania stanów emocjonalnych, wpływu na kształtowanie się obrazu własnej osoby, samoocenę, poczucie wartości. Czynniki natury psychologicznej mogą nie być bezpośrednią przyczyną wystąpienia chorób skóry, ale mogą być przez nie nasilane lub wyzwalane. Do tych chorób należą: łuszczyca, pokrzywka, egzema, trądzik, trądzik różowaty, atopowe zapalenie skóry, łysienie plackowate, psychogenne czerwienienie się, atypowe zespoły bólowe.
W przypadku chorób, których podłożem jest stres, u którego podłoża leży brak satysfakcji płynącej z relacji partnerskiej i wynikająca z tego powodu frustracja i bezsilność, tylko kompleksowa praca nad przyczynami choroby prowadzi do oczekiwanych rezultatów. Nie może tu zabraknąć przed wszystkim pracy z własnymi emocjami. Zrozumienie sensu i przesłania choroby jest trudniejsze niż usuwanie jej objawów. Jak mówi psychosomatyk, Emilia Żurek, praca z niewygodną prawdą na swój temat wymaga aprobaty i wysiłku; konfrontacji z tym, co chcielibyśmy zmienić, a co pozostawić. Mamy wybór, ale wbrew pozorom nie jest on łatwy. Pozbycie się „starej” osobowości bardzo często poprawia stan fizycznego zdrowia. Efekty jednak będą możliwe tylko wtedy, gdy faktycznie poczujesz, że czas na zmianę. Jeśli całe życie pozwalasz sobie na zależność, pragniesz zrozumienia i akceptacji, to tak naprawdę nieświadomie jesteś uzależniona od innych. Uwolnienie się mentalne i emocjonalne od zależności jest możliwe, ale trzeba tego chcieć.

Bezduszny samolub czy zdrowy egoista
Furorę w ogólnoświatowych mediach robi obecnie cytat spopularyzowany przez Meryl Streep, którego autorem jest trener rozwoju osobistego, Portugalczyk – José Micard Teixeira. W swoich książkach i na wykładach mówi otwarcie, ze społeczeństwo wciąż wpaja nam, że myślenie w pierwszej kolejności o sobie jest samolubne. Jego zdaniem pomaganie innym zanim zrobimy porządek u siebie, prowadzi do naszego wyczerpania i braku osiągnięć. Jeśli nie szanujemy siebie, nie wiemy, jak szanować innych. Jeśli nie kochamy siebie, nie umiemy kochać innych. A zatem zanim zaczniemy dawać innym, powinniśmy zadbać o siebie. Nie sposób w pewnych kwestiach nie zgodzić się z autorem, zwłaszcza, że ta teoria przypomina nieco instrukcję bezpieczeństwa w samolocie (najpierw maska tlenowa dla Ciebie, potem dla współpasażera 😉). Ta koncentracja na sobie nie jest samolubstwem, gdyż zamienia się później w myślenie o innych.
Ma to także zastosowanie w relacjach, w których bardzo często rodzina, a zwłaszcza religia proszą o zachowanie pokładów cierpliwości w stosunku do partnera, który niejednokrotnie łamie nasze granice. Teixeira upatruje w tym oddania innym władzy nad naszym życiem, nadmierną tolerancję i uległość. W ten sposób przestajemy czuć się wolni, więc powinniśmy przestać godzić się na coś, o co proszą nas inni, aby znosić coś nie do zniesienia, tolerować coś, czego nie chcemy tolerować. Żyć życiem, którego nie chcemy. To prowadzi do zatracania siebie i objawów chorobowych naszego ciała, mających źródło w naszej psychice.
Szanujmy siebie, a wtedy będą nas szanować inni. Bądźmy wolni, a nie formatowani. Bądźmy sobą i nie starajmy się nikomu przypodobać. Nie okłamujmy siebie. Podążajmy za głosem serca, bo to jest droga prawdziwej wolności. A bez wolności, nic wartościowego się w naszym życiu się nie wydarzy.
Magiczny dotyk
Jeśli jesteś w dobrej relacji, w której partner stanowi dla Ciebie wsparcie doceniaj go, okazuj mu swoją wdzięczność za działania podejmowane dla Ciebie i Waszego związku. Niezwykle ważne są codzienne rozmowy między partnerami, prowadzone w intymnej atmosferze. Odrzucenie na bok zaistniałych wcześniej nieporozumień, skupienie się na sobie nawzajem, na tym co Was martwi i niepokoi, ale nie jest bezpośrednio związane ze związkiem. Ważne jest wysłuchanie drugiej strony, nie przerywanie, zrozumienie i współczucie.

Kluczem do dobrej relacji jest okazywanie sobie uczuć poprzez dotyk, przytulanie. Pamiętajmy, że dotyk na każdym etapie życia jest szczególnie potrzebny. Dzięki niemu czujemy się bezpieczni i kochani, i właśnie dlatego jest to jedna z podstawowych potrzeb. U wielu par dotyk pomaga utrwalić więzi, a słowa „Kocham cię” wyrażane są właśnie przez przytulanie i głaskanie.
Pedagog z wieloletnim doświadczeniem, pasjonatka budowania relacji i propagatorka zdrowia emocjonalnego – Katarzyna Sawicka, mówi o tym, że w związkach, w których wieje nudą proste skoncentrowanie się na dotyku, będącym językiem miłości do partnera powoduje odnowienie i pogłębienie więzi. Najczęściej pary dostrzegają, że dzięki temu spada napięcie w związku i tworzy się lepsza atmosfera, w której łatwiej być lepszą wersją siebie. W codziennym zabieganiu ma to znaczenie kluczowe, aby utrzymać świeżość w związku, tak by nawet po wielu latach cieszyć się sobą nawzajem i by związek był miejscem siły i akceptacji.
Pamiętajmy, że dotyk wzmacnia układ immunologiczny obdarzanej nim osoby i redukuje stres. A zatem chodźcie razem spać, uprawiajcie seks relaksacyjny, przytulajcie się, spoglądajcie w swoje twarze. Snujcie plany na przyszłość, wspólnie czytajcie książki, bądźcie dla siebie mili, wspominajcie czas, kiedy się poznaliście, wyręczajcie się w codziennych obowiązkach. Gotujcie razem, tańczcie, oglądajcie komedie. Pary spojone mocnymi więziami, tzn. dużą ilością czasu spędzanego razem, w niespieszny sposób i nasyconego dotykiem w bardzo dobrej atmosferze charakteryzuje dużo niższy poziom zachorowań na choroby powodowane stresem.
Co jeszcze możesz zrobić dla siebie, aby ograniczyć stres w swoim życiu?
- Uwierz w siebie – to czy dobrze czy źle o sobie myślisz zależy od tego, czego nauczyłeś się w życiu o sobie; zawsze możesz wzmocnić wiarę w siebie. Daj sobie szansę i naucz się pozytywnych rzeczy o sobie.
- Naucz się odprężać – organizm posiada taką zdolność, wystarczy mu pomóc wybraną formą relaksacji.
- Poznaj i szanuj swoje uczucia – doświadczane emocje to cenne wskazówki od naszego ciała i umysłu. Słuchaj ich i traktuj jak swoich sprzymierzeńców.
- Skorzystaj z pomocy – rozmowa z bliską osobą o tym, co trudne zmienia postrzeganie trudności. Możesz skorzystać również z pomocy psychologa lub psychoterapeuty.

Bibliografia:
- Sawicka, K.: Bez przytulania nie ma odporności, czyli o magii dotyku okiem pedagoga, www.hipoalergiczni.pl, Marzec 28, 2019
- Geltz, Ż.: Przeprowadziłem towarzyski detoks, wywiad z José Micard Teixeirą, www.hipoalergiczni.pl, Grudzień 12, 2017
- Żurek, E.: Pokonać łuszczycę miłością do siebie, www.hipoalergiczni.pl, Lipiec 1, 2016
- Gottman, John: The Seven Principles for Making Marriage Work, 2006
- Mączka, G., dr: Stres – co to jest i jak sobie z nim radzić, opracowanie na podstawie The Gale Encyclopedia of Psychology 2nd edition, www.centrumdobrejterapii.pl, Maj 8, 2012
- Ryniak, J: Komunikowanie się z innymi – postawa bierna, agresywna i asertywna, www.centrumdobrejterapii.pl, Marzec 21, 2017
- Ogarek-Szulc, K.: Granice w relacjach interpersonalnych, www.centrumdobrejterapii.pl, Marzec 14, 2017
zdecydowanie może być ,miałam takiego męża początki były super a potem kiedy urodziłam dwoje dzieci się zaczęło ,sprawdzanie przemoc fizyczna ,przemoc finansowa ,seksualna bywały momenty ,że było to nie do zniesienia ale długo trwało zanim odeszłam chciałam go ratować ,jego nie siebie , ale koniec końców odeszłam….